Chill out
Zupełnie inna jazda. Zamiast fulla o sporym skoku stalowy sztywniak. Ale nie o to tutaj chodziło. W końcu czas urlopu to czas odpoczynku. Rower przeplatany z grillowaniem i pływaniem łódką. Wszystko okraszone jakże innymi od wszystkich znanych, widokami. I może przez to tak pięknymi.
Jeden obraz to więcej jak tysiąc słów – zapraszam do najdłuższej w historii tego bloga galerii zdjęć:

Pensjonat Aura, śmiało mogę polecić.






Kot gospodarzy.




Jezioro Szelment Wielki - średnia głębokość 45 metrów, zdradzana przez podejrzanie czarną wodę...



Kościół w Kaletniku, wszystkie kościółki mają tam charakterystyczne dwie wieże.

Mała awaria haka. Od tej chwili ponad 50 km na singlu.


Skubaniec stukał dziobem w pomost domagając się czegoś do zjedzenia :)



Klasztor Pokamedulski na Jeziorze Wigry.


Widok na jezioro z wieży zegarowej.


Uśmiechnął się i pomachał :)




Sprytny sposób na zbieranie żywicy.

Rosiczki.

Chatki dla rzadkich gatunków owadów żyjących w glinie.

Grill w okolicach godziny 23 :)













Jezioro Szurpiły.






Suwalski Park Krajobrazowy - rezerwat "Rutka".



Świetny singiel, długości około 4 km, w większości łatwy, ale mocno eksponowany, z kilkoma sekcjami technicznymi, pokonany w całości nielegalnie - jest na nim całkowity zakaz ruchu rowerowego, a nawet aby wejść pieszo trzeba dokonać opłaty.

Wszyscy lubią Nestea :)


Malutka cerkiew w Wodziłkach.
