Zachodnia część Beskidu Małego to maciupeńki fragment gór wciśnięty między Bielsko Białą na zachodzie i dolinę rzeki Soły na wschodzie. Właśnie w tym malutkim fragmenciku znajduje się najwyższy szczyt całego Beskidu Małego – Czupel (933m), a oprócz niego jeszcze kilka szczytów wznoszących się na ponad 800m. To wszystko sprawia, że szlaki są tam z reguły bardzo strome. Właśnie w takiej scenerii miałem przyjemność jeździć na rowerze. Wszystko zaczęło się około 9 rano, gdy na dworcu w Bielsku-Białej wysypaliśmy się w 5 osób z pociągu. Na peronie czekało na nas jeszcze dwóch kumpli i po krótkiej wymianie uścisków dłoni i zdań ruszamy w trasę. Przy tak wielkiej grupie wszystko idzie dość wolno – zanim wjeżdżamy w teren zaliczamy jeszcze po drodze kilka sklepów. W końcu zaczyna się teren, a wraz z nim pchanie. Podejście na Gaiki od strony Straconki jest masakryczne, ale patrząc z szerszej perspektywy wcale nie takie złe. Ale nie uprzedzajmy faktów, jak mawia pan Wołoszański. Z Gaików czeka na nas zjazd na przełęcz U Panienki – na początku łatwy i szybki, końcówka natomiast stroma i mocno kamienista – wystarczająco aby zabarwić mi kolano i goleń na żywy czerwony kolor ;) Z przełęczy zaglądamy do Źródła Maryjnego – prowadzi tam wąska, stroma i bardzo techniczna ścieżka, w większości do przejechania, choć nie ma to większego sensu – za parę minut i tak pchamy rowery do góry. Tuż przed Hrobaczą Łąką poważna awaria – Kamil traci tylny hamulec. Na szczęście śrubkę trzymającą klocki w zacisku da się zastąpić odpowiednio spreparowaną i skróconą szprychą. Zjazd z Hrobaczej jest rewelacyjny, 5km grzania w dół, nie jest ani zbyt trudno, ani zbyt łatwo, po prostu miód. Po tym odcinku trzeba dopchać się asfaltem do Międzybrodzia Bialskiego. Tam z chmur towarzyszących nam już od Hrobaczej Łąki zaczyna padać deszcz. Dodatkowo, czerwony szlak, którym pchamy się (dosłownie) pod górę jest niesamowicie stromy. Jedyne pocieszenie to to, że szybko nabieramy wysokości. Deszcz także szybko się kończy, i już w suchych warunkach możemy podziwiać panoramę rozpościerającą się ze szczytu Czupla. Zjazd z tej góry jest szeroki i łatwy, choć, jak udowadnia Adrian, można zgubić na nim łańcuch ;) Po przerwie technicznej napieramy na Magurkę Wilkowicką. W schronisku ciepła herbatka i jedzonko – kiełbasa na gorąco pozytywnie mnie zaskoczyła – szczególnie jeśli chodzi o jej ilość. Po za tym wszystko w górach smakuje lepiej ;) Z Magurki błyskawicznym czerwonym szlakiem mkniemy do Wilkowic i dalej szosą do Bielska. A tam, przemiła pani o metalicznym głosie informuje, że pociąg do Katowic jadący planowo o 20.00 jest opóźniony o 50 minut... Zawiało grozą, na szczęście kolejny skład (z 20.10) był podstawiany w Bielsku i ruszył bez opóźnień...
Zapraszam do galerii:
Do BB jedziemy w mocnym, pięcioosobowym składzie. Na miejscu dołączy do nas jeszcze dwóch zapaleńców.
Początek czerwonego szlaku zmylił nas dokładnie. Było lekko pod górę, ale z ciekawymi przerywnikami. Potem tylko pchanie.
Gdzieś po drodze łapię na matrycę widok na górę z charakterystyczną antenką. Skrzyczne - pokonam cię znów w tym roku. Znów wyciągiem ;)
W bliskim sąsiedztwie Gaików znów można jechać, co prezentują kolejni uczestnicy wycieczki...
Będąc niemalże na szczycie urządzamy mały popas, po czym rozpoczynamy dość przygodowy odcinek (gleby, awarie, itd.)
Koniec końców, docieramy na Hrobaczą Łąkę.
Przy pogodzie jaka była, punkt widokowy nie był przesadnie widokowy...
Jednak domki po zbliżeniu są jak na dłoni :)
Na chwilę zaglądamy do schroniska, skąd widać co nie co po drugiej stronie.
Nadciąga ciemna strona mocy ;)
...która błyskawicznie daje o sobie znać - na początku zjazdu Tomek łapie gumę. Wymiana dętki ciężka sprawa, trzeba dwóch chłopa ;)
Ja tymczasem zajmuję się robieniem zdjęć.
Dalszy zjazd obywa się bez awarii i bardzo dobrze - bo można było nieźle grzać.
Feel da heat :)
Zjazd prowadzi nas w okolice zapory w Porąbce.
Tam krótki postój - debatujemy co dalej.
Niestety ciemna strona znów się odzywa - psuje się pogoda. Dodatkowo wybrany przez nas szlak każe ciągnąć, pchać i nosić rowery na plecach.
Wreszcie można jechać! To niestety oznacza, że już coraz bliżej do ostatniego celu wycieczki...
...którym jest Magurka Wilkowicka. Po drodze na szczęście jest Czupel skąd rozpościera się całkiem przyzwoita panorama.
Zbliżenie na Jezioro Międzybrodzkie. Nie tak dawno byliśmy na tej zaporze.
Czas jednak ruszać dalej - po kilku chwilach docieramy do schroniska.
Tę panoramkę i Tomka na poprzedniej fotce łapię stojąc na kamiennym słupie od ogrodzenia :)
Z Magurki wiedzie szybki zjazd czerwonym szlakiem, przez Łysą Przełęcz, na której fotografuję taki widok. Czyżby bazar? :)
Omijam handlarzy rowerów i zaczynam fotografować widoczny z przełęczy fragment Beskidu Śląskiego. Jak na zamówienie pięknie doświetla go słońce. Strzelam więc aparatem raz za razem...
Niestety, choć z każdą minutą coraz piękniej, to z każdą minutą bliżej do odjazdu pociągu. Czas wracać do domu...
Pozdrawiam!
Trasa: Bielsko-Biała – Straconka - Gaiki – Przełęcz U Panienki – Hrobacza Łąka – Porąbka – Międzybrodzie Bialskie – Czupel – Magurka Wilkowicka – Łysa Przełęcz (Siodło) – Wilkowice – Bielsko-Biała (~43km)
Ciekawe linki:
Galeria Tomka:
http://all-mountain.vot.pl/zdjecia/g28/index.htmlGaleria Marcina:
http://picasaweb.google.co.uk/marcingilner/GRyPoRazKolejnyGaleria Kamila:
http://picasaweb.google.com/kamo6061/BeskidMaY11Maja2008Galeria Roberta:
http://picasaweb.google.pl/robert.bista/BaskidMaY110508