Ognisko integracyjne

Czwartek, 22 maja 2008 · Komentarze(5)
Miałem ambitny plan. Wyjechać z domu, pokręcić przez Lipowiec, Tenczynek, i jakieś dolinki do Krakowa, wrócić pociągiem. W tym momencie odezwał się do mnie Keny z Biker Trzebinii:

keny (BT):
czesc, robimy ognicho i prawdopodobnie pieczone nad zalewem chechlo jutro jak bedzie pogoda, moze wpadniesz/wpadniecie ? :>

Plan się posypał. Wpadniemy. Na szczęście szybko powstał plan B – wstanę rano, zbiorę jakąś ekipę, pojedziemy na Tenczynek i w drodze powrotnej wpadniemy na ognisko. Start zakładałem o 10.00, potem przestawiłem na jedenastą, koniec końców ekipa nie wyrażała chęci, a ja wstałem o dwunastej z minutami.

Plan się posypał. Jednak nie było tak dobrze, trochę jazdy musiało być. Wymyśliłem, aby pojechać sobie do Byczyny, tam wsiąść w zielony rowerowy szlak i dojechać aż nad Chechło, tak aby zminimalizować ilość asfaltu na trasie. Wyszło niestety tak, że sztywniaki z którymi jechałem (fajna nazwa dla właścicieli hardtaili :D), gdy tylko zobaczyli asfalt, zaczęli tak ciąć, że szlak momentalnie zgubiliśmy. Potem się znalazł, niestety jakoś tak wyszło że pojechaliśmy w złą stronę i rezultacie zrobiliśmy kółko. Nad Chechło dojechaliśmy w końcu szosą.

Plan się posypał. Może wreszcie dwa słowa o samym ognisku – z inicjatywy BT miało integrować BT z jaworznickimi riderami i z KTK Chrzanów. Z naszej strony integracja wyszła, przyjechaliśmy w cztery osoby, KTK stawiło się w nieco mniejszym składzie. Impreza jako taka była bardzo przyjemna. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy, pojedliśmy. Zbierać zaczęliśmy się około godziny 22.00, z zamiarem spokojnego dojechania do domów, niestety po drodze, niejako przy okazji, zatrzymała nas policja.

Plan się posypał. Na szczęście skończyło się na pouczeniu ;)

Zapraszam do ogniskowej (ognistej?) galerii:


Pomimo godziny spóźnienia załapujemy się na rozpalanie ognia... a myśleliśmy, że przyjedziemy na gotowe :)


Jak widać nie tylko my przybyliśmy na rowerach.


Wreszcie udało się - w ogniu ląduje pierwszy gar.


Nad garem złowrogo pochylają się kiełbaski...


Ramtamtam tamtam tam :) Pełna prędkość wsuwania pieczonych ziemniaków.


Ja postanawiam jeść dopiero z drugiej porcji, fotografuję więc Chechło.




Wojtek.


Keny i Gosia.


Rozwell w kontekście (szczegóły później). W tle mistrz drugiego planu, Robert.


Gosia once again :)


Świerszczu aka Kuba Lolski ;)


Annihilator kombinuje z pieczeniem kiełbasy. W ognisku dochodzi moja porcja pieczonych :)






Rozwell wyrwany z kontekstu :)


Kiełbaska Gosi... Jakkolwiek to brzmi...


Gosia: "Przez sekundę wiele może się zdarzyć". Zgadzam się :)


Feel da heat - ale zupełnie w innym znaczeniu.




Chechło wieczorową porą. Powrót wąskimi dróżkami z mnóstwem zakrętów z lampką tylko na kierownicy to jest coś czego się nie zapomina :)

Trasa: Jaworzno – Jaworzno Byczyna – Chrzanów – Chrzanów – Piła Kościelecka (zalew Chechło) – Chrzanów – Jaworzno (~53 km)

Komentarze (5)

Gosiu nas formalnie jest tylu co i Was na papierze ;)

Ancyśka 22:37 wtorek, 2 marca 2010

eh jeszcze policja się wam pod koła pchała? Dobrze, że nic nie piliście, bo oni nie są po to by zamykać siebie samych i mafię paliwową.

Jakub 22:36 wtorek, 2 marca 2010

Nie umie liczyć to na mnie winę zwali :P Jeśli by policzyć ilu ich jest formalnie to u nas była bardzo nieliczna część ktk :P

Foxiu, czasem lepiej wyjdzie jak plany się posypią :) Zapraszamy teraz na wspólną jazdę po górkach :)

gosia 22:36 wtorek, 2 marca 2010

widać mogłem, bo nie wszystkich was znam… mea culpa… na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że zasugerowałem się słowami Gośki, która do was mówiła coś o symbolicznej ilości – dla mnie to 1 czy 2 osoby :)

foxiu 22:36 wtorek, 2 marca 2010

Nas też było czworo, no jak mogłeś się nie doliczyć :(

Ancyśka 22:35 wtorek, 2 marca 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa azega

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]