Zimno, mokro i pada
Zapraszam na więcej niż 25000 słów:
Wycieczkę zaczynamy w Ustroniu, skąd zaproponowanym przez Andrzeja szutrem pniemy się w górę.
W górę, a konkretnie w kierunku Chaty na Orłowej, skąd jest już całkiem blisko do rzeczonej.
Blisko, lecz w dalszym ciągu pod górę :)
Ponieważ wysokość jest już słuszna, a chmury tego dnia schodzą bardzo nisko klimat jest przedni.
Zatrzymujemy się z Nemem i cykamy fotę za fotą.
Dlatego sporo tu będzie podobnych do siebie zdjęć :)
W końcu reszta ekipy dzwoni do mnie z pytaniem gdzie jesteśmy.
Jedziemy więc dalej. Do końca wycieczki daleko.
Za Orłową obieramy kierunek na Trzy Kopce Wiślańskie i dalej, Przełęcz Salmpolską. Jedzie się bardzo przyjemnie.
Klimacik w dalszym ciągu dopisuje.
W końcu docieramy na Trzy Kopce, wbijamy na herbatę i ciasto do garbusa przy Telesforówce. Ciepła herbata w taki dzień to jest to :)
Klimat, część... kolejna.
W okolicach Smerekowca roztaczają się przyjemne dla oka widoki, niestety dziś na najbliższą jedynie okolicę.
Wspominając z Nemem przejazd przez las na wycieczce na Rycerzową, wypatrujemy linii zjazdu do drogi położonej parędziesiąt metrów niżej.
Zjeżdżamy jednak tylko w wyobraźni, szlak wyraźnie zaczyna piąć się do góry. Do tego zaczyna sypać śnieg.
Żółty szlak na Salmopol, w takich warunkach mógłby sprawić kłopot nawet Kartonierowi.
Pod kołami błotnista, lepka maź, nad głowami morze bieli.
A do dziur w kaskach wpada mokre, zimne, białe g... ;)
Znowu klimatyczny lasek...
Podejście utrudniają powalone niedawno drzewa tarasujące główny "trakt", a nie ma jeszcze wyraźnych ścieżek, które by je omijały.
Wytrwale pchamy jednak rowery w górę. W końcu docieramy do knajpy, na solidny obiad i dłuższą manianę przy kominku.
A po wyjściu - zonk! Śniegu nawaliło ładnych parę cm, termometr wskazuje 1.6 stopnia, szykuje się niezły hardkor. Pikanterii dodaje fakt, że żaden z moich hamulców nie działa jak powinien.
100 metrów niżej po śniegu nie ma już śladu, jest za to sakramenckie błoto. Lecimy rewelacyjnym czarnym szlakiem z Horzelicy do Brennej.
Szlak urozmaicony, momentami prześwitują jakieś widoki, a sama końcówka to usłana solidnymi głazami stromo opadająca rynna. Odpuszczam.
Do Ustronia wracamy asfaltowym trawersem Lipowskiego Gronia. Miała być jeszcze Równica, ale odpuściliśmy - w takich warunkach trzeba by zdobywać ją z buta.
Trasa: Cieszyn - Ustroń - Orłowa - Trzy Kopce Wiślańskie - Przełęcz Salmpolska - Horzelica - Brenna - Górki Wielkie - Ustroń - Cieszyn (w tą stronę samochodem, hehe)
Fotki Andrzeja: http://picasaweb.google.pl/andrzejbike/MokraNiedziela
Relacja Nema: ponoć się tworzy dopiero...
Do następnego!