Czasem trzeba się zgubić

Piątek, 18 czerwca 2010 · Komentarze(9)
Jakiś czas nie jeździłem na rowerze, najwyższa pora nadrobić zaległości. Dobra pogoda motywowała do jazdy, fakt zakupu nowego aparatu takoż - trzeba przecież przetestować. Z głupia frant wyszła mi jedna z lepszych wycieczek po okolicy - cztery godziny toczenia się leniwym tempem, z czego jedna czy półtorej pod jako taką kontrolą... Reszta czasu to jazda gdzie oczy poniosą, bez szlaku, nierzadko bez drogi, w dowolnie wybranym kierunku. Co z tego wyszło prezentuje poniższa galeria:


Zaczynam od podjazdu. Specjalnie dużo nie ujechałem, a już zatrzymałem się w celu robienia zdjęć. Cała wycieczka będzie tak wyglądać, w sumie kilkanaście (góra 30) kilometrów i kilkadziesiąt klapnięć lustra...


Początek to szlak rowerowy, więc większość prowadzi jako takimi asfaltami. Chciałem dotłuc się nimi w okolice Tułu. Nie wyszło, ale nie uprzedzajmy faktów.


W zasadzie to ostatnie miejsce gdzie kontrolowałem gdzie jestem. Potem była już tylko jazda przed siebie...


Ostatki asfaltu, który zaraz potem zamieniam na szutry i polne drogi.


Krajobrazy podobne do tych na Suwalszczyźnie, jedyne różnice to brak jezior i góry na horyzoncie.


Dojeżdżasz na rowerze do środka niczego, rozglądasz się dokoła czy nikt nie widzi...


Wchodzisz ostrożnie pomiędzy zboże, przymierzasz się, naciskasz spust... i świat przestaje istnieć.


To nie samobójstwo, to fotografia :)


Po drodze załapuję się na rewelacyjny singiel szerokości opony, przelatujący przez całe 3 pola. Piękna jazda, szkoda że tak krótka...


W tym miejscu sprawdziłem na mapie gdzie jestem i czy mam jakieś szanse na Tuł. Wyszło że nie...


Celem została więc najbliższa góra.


Tu nawet drogi zabrakło. Koleina na środku pola pozostawiona przez jakiś traktor jako jedyna szła w stronę, w którą chciałem jechać. Dno było zaskakująco równe, a uczucie jak niezliczone ilości kłosów biją po dłoniach na kierownicy - bezcenne :)


Dzień chyli się ku końcowi, zaczynam kierować się w stronę domu. Na azymut oczywiście, bo nie mam pojęcia gdzie zrobiłem to zdjęcie.


Za mną góry chowają się w różach i fioletach...


Nade mną delikatne chmurki i księżyc...


Jak tu jechać do domu :)


Przede mną kolorystyczne piekło.


To już obrzeża Cieszyna. Po godzinie, już wykąpany, oglądam zdjęcia na kompie...

Do następnego!

Komentarze (9)

z tym "kolorystycznym piekłem" to trochę przegiąłeś :), ale ogólnie zdjęcia świetne, bardzo przyjemnie się je oglądało.

siwy-zgr 13:18 wtorek, 22 czerwca 2010

piękne zdjęcia...jestem pod wielkim wrażeniem i z przyjemnością będę czekać na kolejne...

Ann 12:51 niedziela, 20 czerwca 2010

Foxiu, jaki aparat robi tak piękne zdjęcia?

Tomciox 12:14 niedziela, 20 czerwca 2010

jak zawsze rewelacyjne foty:D zachęcające do jazdy

DARIUSZ79 07:46 sobota, 19 czerwca 2010

Próba odtworzenia trasy: Cieszyn - Zamarski - Gumna - później przejazd nad ekspresowką i ul. Wielodroga, skręt w prawo (trzeba było jechać prosto) potem w lewo na Bielowiec i wylądowałeś gdzieś w Bażanowicach. Mogę się mylić ale jakoś znajomio mi wygląda. Pozdro

daniel3ttt 21:01 piątek, 18 czerwca 2010

zgadzam się z przedmówcami, na takie żywe foty patrzy się z niekłamaną przyjemnością! oj, będzie się działo :)

k4r3l 19:28 piątek, 18 czerwca 2010

No to teraz wszyscy możemy się schować ze zdjęciami jak Foxiu sobie aparat nowy kupił.
Czyste zdjęcia z pięknymi kolorami ;)

vanhelsing 19:03 piątek, 18 czerwca 2010

Powrót do wagi ciężkiej chyba się opłacił :) Chmurki jak zwykle wyszły pięknie ,podobnie jak złote kłosy. Warto czasem -gdy nikt nie widzi -zawieruszyć się w łanach zboża i nabrać dystansu do rzeczywistości.

marusia 19:00 piątek, 18 czerwca 2010

Zdjęcia kłosów zajebiste. Z resztą wszystkie są zajebiste. :D

Nemo 18:47 piątek, 18 czerwca 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa odwor

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]