Żywiecki: Etap 3 - Zjazd i asfalt

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(4)
Dzień trzeci zaczynamy stosunkowo późno. Co prawda budziki nastawione na piątą zmuszają do otwarcia choć jednego oka, ale rzut nim przez okno uświadamia, w miejscu w którym jesteśmy cudownego wschodu słońca nie będzie. Z perspektywy czasu żałuję, że nie wdrapaliśmy się na szczyt Rycerzowej, ale jak to mówią co się odwlecze... Koniec końców wstaliśmy koło 7.00, spakowaliśmy się, i wyszliśmy na zewnątrz - do otwarcia stołówki została jeszcze godzina. Słońce było już w miarę wysoko na niebie, ale światło było jeszcze całkiem fotogeniczne. Trochę cykania widoków, szybkie śniadanko i jazda...


Hala Rycerzowa to miejsce wyjątkowo fotogeniczne. Niemal zawsze żółta trawa w połączeniu z błękitem nieba musi wychodzić na zdjęciach dobrze.


Mógłbym wstawać w takim miejscu codziennie.


Zdjęcia podobne do siebie jak dwie krople wody, ale nie mogłem, po prostu nie mogłem którychś tak zwyczajnie wyrzucić.


Rozłożyć się na tej łące i gapić bezmyślnie w niebo...


Klasyczny widoczek z krzyżem...


...i jego obrońcami :D Po tej fotce spadamy coś wszamać.


Najmniejszą porcję zjadł Nemo i to on pierwszy zaczął pchać się pod górę. Potem pchałem ja, trzeci w kolejności był widoczny na zdjęciu Spojler.


Za Spojlerem wlecze złom Kamil, a na końcu idzie (bez złomu) poznany dzień wcześniej pieszy turysta. Dziś nie miał z nami szans. Na dole byliśmy pierwsi ;)


Lecimy. Do pociągu godzina dwadzieścia, więc fot za dużo nie będzie. Początkowo pocięty korzeniami i wysypany kamieniami singiel. W zeszłym roku zrobił na mnie większe wrażenie.


Spojler na korzeniach.


Czadu!


Do Rycerki docieramy 20 minut za późno. Shit happens. Ale wracając na chwilę do zjazdu - warto się tam wybrać. Po pierwsze, leśnicy wchodzą coraz wyżej, więc nie niedługo nie będzie co oglądać, po drugie - w dolnej części jest niesamowity lekko opadający fragment w młodniku - gładka ścieżka, kałuże i dokręcanie na maksa. Cudowne uczucie :)


W końcu przyjeżdża kolejny pociąg, ekipa pakuje się do środka, a ja wyciągam mapę i obmyślam dalszą trasę.


Chcę dostać się do stacji Skalité-Serafinov. Większość asfaltem, ale bez fragmentu pchania się nie obejdzie. Dojeżdżam gdzie trzeba - pociąg za 2 godziny... siedzieć nie będę, jadę dalej.


Dojeżdżam do głównego dworca w Skalité z nadzieją, że będzie tam czynna jakaś kasa. Kasa niestety zamknięta, ale spotykam za to sakwiarza z Zawiercia - z rozmowy z którym wynika, że jazda pociągiem przez granicę kosztuje kilka ojro ekstra. Do pociągu mam ponad 1h, postanawiam więc ruszyć do Čadcy. Po drodze mijam odbicie na Czechy - czas mam niezły, więc odbijam...


Ląduje w Mostach u Jablunkova, gdzie po godzinie siedzenia na peronie i rozmawiania z wszelkimi czeskimi dziadkami, którzy nie potrafili przejść obojętnie obok paskudnie ubłoconego roweru (jeden nawet twierdził, że nie wpuszczą mnie do pociągu), wsiadam w pociąg do Czeskiego Cieszyna. Wbrew prognozom staruszka, nikt nie robi problemów o błoto, co więcej, fuksem dojeżdżam do domu za darmo - konduktor mnie po prostu omija. Może to kwestia noszonej trzeci dzień koszulki? ;)


Trasa: Hala Rycerzowa - Rycerka - Sól - Zwardoń - Skalité - Svrčinovec - Mosty u Jablunkova (~42km)

W liczbach: http://www.cykloserver.cz/tipy-na-vylety/detail/?d=34293


Podsumowując całe trzy dni - rewelacja. Kilometrów mało, ale może dzięki temu nie wróciłem do domu ujechany (choć nogi czułem) a wypoczęty. Do powtórzenia koniecznie. Koniecznie też trzeba dokończyć trasę, czyli przejechać czerwonym od Rycerzowej do Zwardonia - trochę niesmak pozostał, że odpuściliśmy. Ale wdarła się w wypad proza życia i jej ramy - w szczególności czasowe. Jak to mówią - co się odwlecze... stay tuned ;)

Komentarze (4)

Kolejni obrońcy symbolu :P Ech... że też w tak odludnym miejscu przyszło Wam interweniować ;)

Co tak mało fotek? Bo nie liczę tych podobnych do siebie jak dwie krople wody ;) Świetnie wygląda ta trawiasta droga pod górę gdzie wpychacie. Ja bym ją podjechał ;] No chyba ,że aparat wypłaszczył...

marusia 15:17 niedziela, 29 sierpnia 2010

ale trafiliście z pogodą idealnie! tydzień później i zamiast sielamkowej jazdy i mega wypaśnych krajobrazów byłaby powtórka z najbardziej ekstremalnych edycji ET :)

k4r3l 21:26 sobota, 28 sierpnia 2010

Gapienie się w niebo, szczególnie w tak pięknym miejscu, nie jest bezmyślne. To chwila prawdy. Jednoczenie się ze wszechświatem :)

niradhara 19:13 sobota, 28 sierpnia 2010

Co za wyprawa !!! O zdjęciach nic nie będę pisał bo znasz moje zdanie :D
Okolica naprawdę zajebista !!! a szczególnie mi sie podoba ta ścieżka pod, którą podchodzicie :D., Ale ja jednak wolałbym z niej zjechać :D Super opis trasy ! Fajnie, że masz taką chętną ekipę do takich wypraw.
Pozdrawiam !

sikor4fun-remove 21:52 piątek, 27 sierpnia 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa potka

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]