Zimowo
Ponieważ w Cieszynie zaczęły zamarzać wodospady, uznałem że już najwyższy czas...
...na wyciągnięcie zimowego Pomykacza. Inna sprawa, że Heniek nie ma chwilowo kół, ale przecież nie sądzicie chyba że to było przyczyną jazdy na drugim rowerze :D
Uderzam standardowo, w miejsce z którego zazwyczaj są niezłe widoki. Przed wyjechaniem z domu jest super pogoda, błękitne niebo i słońce, jednak zanim się zebrałem niebo zaciągnęło się chmurami...
Widoki na najbliższe góry były jednak całkiem niezłe. Niestety towarzyszyła im przyczyna szybkiej zmiany pogody - strasznie silny południowy wiatr. W miejscach takich jak to, czyli położonych dość wysoko i odsłoniętych, wiatr był szczególnie dokuczliwy.
Cykam jeszcze parę fotek i spływam.
Zjazd po ośnieżonej drodze super, nie ma dziur :) Rower wpada tylko w lekkie wibracje, gdy jedzie się po śladach samochodów. Przypominam, że nie mam w Pomykaczu żadnej amortyzacji :)
Jadę dalej, na krótki kawałek pozbawiony asfaltu - z nadzieją, że będzie tam trochę puchu. Trochę jest, ale taka ilość, że na zjeździe się go nie zauważa, a podjazd skutecznie utrudnia.
Dodatkowo wicher zwiewa z pól suche, lodowate kryształki i bombarduje mnie nimi niemiłosiernie. Masakra. Kilkusetmetrowy odcinek zajmuje mi chyba 20 minut.
Przy najbliższych zabudowaniach skręcam w stronę głównej drogi i poprzez doskonale znane mi okolice kieruję się w stronę domu. Po drodze fotka w standardowym miejscu i pełen gaz do ciepłej herbatki :)
Pozdrawiam i do następnego :)