Powrót po latach

Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 · Komentarze(12)
Na Czantorię mam teraz około 20 km. Uwierzycie że ostatni raz byłem na szczycie w 2003 roku? Do ostatniej niedzieli - teraz znów spokój na kilka ładnych lat :) Z propozycją wypadu w takiej a nie innej formie wyszedł Nemo, który z Czantorii w stronę Stożka nie jechał jeszcze nigdy :) Pojechaliśmy więc, w 3.5 osoby - Spojler, Nemo i ja, te pół to Świerszczu, który w samochodzie miał tylko rzeczy, on sam zaspał. Próbowaliśmy go potem przez telefon przekonać, że jeszcze czekamy pod blokiem, ale nie wiem czy uwierzył.

A z wypadu wyszło co następuje:


Rano miałem jechać bez przerw (wyjechałem dość późno), no ale jak tu się nie zatrzymać. W końcu i tak nie spóźniłem się na start, chłopaki się trochę grzebali z wychodzeniem z auta.


Chciałem jechać prawie na sam grzbiet ulicą Akacjową, ale Nemo uparł się na niebieski szlak, który miał być lajtowy i w dodatku kiedyś tam Nemo na szczyt Czanorii nim podbiegł...


Z rowerami kiepsko się jednak biega, więc spokojnie idziemy.


Końcówka szlaku jest całkiem ciekawa i nawet czasem da się jechać.


W końcu docieramy i na polance 0.5 km przed szczytem urządzamy mały popas. Na szczycie sporo ludzi, więc nie zatrzymujemy się na dłużej niż wymaga tego założenie ochraniaczy.


Jazda! Czerwony szlak na Soszów kojarzyłem jako drogę przez mękę - kupa kamieni i cholernie stromo.


Nie pomyliłem się za wiele, było stromo, były też kamienie, nie było jedynie drogi przez mękę.


Kiedy zjeżdżałem tędy ostatnio miałem jeszcze hardtaila z amorkiem o skoku 80mm, z takiej perspektywy wszystko wydaje się większe :)


Teraz, gdy skoku nie brakuje, a ja sam jestem cięższy o sporą ilość kilo... doświadczeń znaczy się, ścianki które dawniej musiałem pokonywać z buta są...


...przyjemnym przerywnikiem, który wymaga czegoś więcej niż tylko napinania mięśni i operowania klamkami.


Przy okazji - Heniek sprawdza się wyśmienicie, po pierwszym zjeździe podregulowałem nieco damper i nie mogłem na nic narzekać.


Skoku nie brakuje, 5th Element który "na parkingu" pracuje jak kawałek drewna sprawuje się w terenie wyśmienicie. Wad wymienianych jako typowe dla konstrukcji jednozawiasowych nie zauważyłem.


Z pewnością występują i pokonując 50 razy testowy krawężnik można by je dokładnie wskazać, jednak wpływu na normalną jazdę w górach nie mają tak dużego by można by go można było nazwać "wyraźnym".


Jedynie podczas podjazdów Heckler zachowuje się gorzej niż Regina. Jednak nie jestem w stanie stwierdzić jaki udział w tym ma geometria, jaki rodzaj zawieszenia, a jaki tylna opona, która w tym roku jest znacznie bardziej zużyta niż w zeszłym i może po prostu nie zapewniać należytej przyczepności.


Poprzednie i to zdjęcie to już urywające łeb widoki z Soszowa, gdzie rozkładamy się na polanie celem wszamania czegoś przed dalszą drogą.


Zjazd z Soszowa to grzanie na pełnej... prędkości taką sobie szutrówką. Dobrze, że ma chociaż zakręty. No i pozwala na ponad 50 km/h więc trochę adrenaliny daje.


Jeszcze fota na tle gór i odbijamy przed Stożkiem na niebieski szlak do Wisły. Z reguły, pchaliśmy się nim do góry, warto było więc w końcu przekonać się jak jest w drugą stronę.


A jednak nie warto było :) Pod górę się ten szlaczek zmieli, w dół natomiast nie jest ani szybki, ani techniczny, ani płynny. No, ale jedno z założeń spełnił - dojechaliśmy nim do Wisły :) Stamtąd dyszka szlakiem rowerowym na parking, skąd ja jeszcze kilkanaście kilometrów do Cieszyna. I w zasadzie, ten ostatni kawałek asfaltu zmęczył mnie bardziej niż cała jazda po górach. Wiało niemiłosiernie...

Całości wyszło 61 km, na mapie i wykresie wygląda to tak: http://www.cykloserver.cz/tipy-na-vylety/detail/?d=44744

Pozdrawiam i do następnego :)

Komentarze (12)

Super zdjęcia!

nedvet 18:07 czwartek, 14 kwietnia 2011

Jak patrze na nasze fotki to chce tam wrócić pomimo tego wiatrzyska.

nemo 19:50 środa, 13 kwietnia 2011

Widać rękę fachowca!-szacunek:)

funio 13:48 środa, 13 kwietnia 2011

Rewelka fotki :) Też dawno tam nie byłem ale ilościowo troche mniej latek :) harry

Anonimowy tchórz 18:13 wtorek, 12 kwietnia 2011

mówisz masz, zapomniałem o tym wczoraj ;)

foxiu 17:18 wtorek, 12 kwietnia 2011

A ja -żeby już Ci tak nie słodzić -napiszę coś o piątym zdjęciu. W prawym górnym rogu -tuż pod chmurą. Jakaś plamka się tam wkradła ;) Pewnie coś przykleiło się do obiektywu. Gdyby nie ten mały zgrzyt -zdjęcie byłoby niemal doskonałe ;)

A tak poza tym -to foty bardzo mi się podobają. Zwłaszcza szóste. Jest głebia ,jest dynamika -piękne wyraziste zdjęcie.

A Czantoria? Hmm... Jeszcze tam na rowerze nie byłem :]

marusia 15:55 wtorek, 12 kwietnia 2011

Co do ul. Akacjowej, to po dojechaniu do wyciągu, też trzeba z buta dawać;)
A niebieskim, to też w niedzielę jechałem, ale w dół i tylko górną część,
a potem jakimiś śmiesznymi ścieżkami przez las.

andrzejr76 14:59 wtorek, 12 kwietnia 2011

Kto szuka, nie błądzi ;) Co do obróbki - trochę jest. Najpierw przy wywołaniu z RAWa, potem jeszcze ciut zabawy (w zasadzie 1 klik, plugin robi swoje), pomniejszenie do rozmiaru jaki jest tu na stronie, ostrzenie gdy konieczne, dodanie podpisu. Najdłużej trwa zabawa z wywoływaniem, potem to już po 1 - 2 minuty na zdjęcie :)

foxiu 14:36 wtorek, 12 kwietnia 2011

Powrót nowym rowerem na stare ścieżki zawsze owocuje nowymi doznaniami :-) Też chciałbym wiedzieć czym robisz zdjęcia.

shem 13:49 wtorek, 12 kwietnia 2011

Takie wpisy jak Twój budzą we mnie zew gór ;) Foty bomba!!

artd70 12:21 wtorek, 12 kwietnia 2011

hehe, ciekawe jak mi tam pójdzie na ht :) na pewno będzie zdecydowanie wolniej, ale kto powiedział, że musi być szybko :) teraz tylko obrać odpowiednią drogę na podjazd i zjazd :) foty miazga!

k4r3l 04:23 wtorek, 12 kwietnia 2011

Cudowne fotki, super kontrasty, można wiedzieć czym robione? Obrabiane czy prosto z aparatu?

marcin1111 23:06 poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eraln

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]