Krótkie i sztywne
Plan kolejnej wycieczki zakładał objechanie trasy chrzanowskiego maratonu. Lekkim, turystycznym tempem – po co się spieszyć. Pogoda dopisała, nie było ani za zimno ani za gorąco, i równiutko o 9 ruszyliśmy w odchudzonym o jedną osobę składzie na start maratonu. 16 km asfaltu śmignęło w niecałe 40 minut. O 10 miała do nas dojechać urocza parka Trzebińsko – Chrzanowska (?) – niestety nie dojechała :/ Po półgodzinnej zabawie na huśtawkach i karuzeli ruszyliśmy w trasę sami, mając za przewodnika mapę i opis trasy z netu. Objazd poszedł gładko, aczkolwiek nie obyło się bez błądzenia. W pobliżu Żelatowej zrezygnowaliśmy nieświadomie ze wspinania się na sam szczyt na korzyść fajnego zjazdu czarnym szlakiem rowerowym (nota bene był dość prosty – przejechałem go przez nieuwagę na zablokowanym widelcu, potem jeszcze nie mogłem dziada odblokować). Samą końcówkę trasy też pogubiliśmy zupełnie i około 3 km wracaliśmy asfaltem. Generalnie na trasie było kilka fajnych zjazdów, i sporo podjazdów, a wszystkie – jak w tytule. Niby nic specjalnego – a jednak miła odmiana od Lipowca i Tenczynka.
Start maratonu ulokowany ma być w pobliżu placu zabaw. Oczekując na wielkich nieobecnych wycieczki korzystamy z atrakcji... W końcu po pół godzinie oczekiwań ruszamy w drogę sami.
Po drodze mijamy całkiem spore kamieniołomy. Tabliczki wyglądają zachęcająco.
Kamieniołomy są naprawdę duże. I przyciągają uwagę dziwnymi czerwonymi silosami(?).
Takimi właśnie jak ten.
I ten.
I jeszcze te dwa.
W poszukiwaniu rozwiązania zagadki 'po co to?' zaglądamy do środka... Zawartość tych beczek sprawę trochę wyjaśniła.
Nie załapaliśmy się na strzelanie, niestety...
... co jednak nie przeszkadzało w ustrzeleniu kilku fotek.
Ciekawe jak mocno trzęsie się ten domek u góry, gdy na dole trwają prace...
Rejon ulicy Ściegiennego w Płazie. Pogoda nie pozwalała na specjalnie piękne widoki. Przy okazji - druty to najgorsza rzecz jaka może spotkać panoramę ;)
Iście jurajski krajobraz... tylko skałek brakuje.
Jest za to stonka ziemniaczana. Ta zrzucona przez amerykanów z 24 na 25 maja 1950 roku ;) (
http://www.niniwa2.cba.pl/stonka_plaga_nadeszla_noca.htm)
A nieopodal zamku Lipowiec spotykamy kolejnego owada - tym razem szkolącego się w survivalu.
Gdy jesteśmy już bliżej końca pojawiają się i skałki. Dokładnie jedna - Skałka Triasowa w Bolęcinie.
W drodze powrotnej rozdzielamy się, i ja, jadąc przez Grodzisko spotykam po drodze kilkadziesiąt powodów aby się nie spieszyć...
...oraz jakieś bardzo dziwne zielsko.
Chyba linie wysokiego napięcia (pod którymi to rosło) mają jakiś wpływ na organizmy żywe... ;)
Trasa: skomplikowana, opis tutaj:
http://maraton.orly.vel.pl/ (pokonana z drobnymi odstępstwami ~43 km) + dojazdy (~33 km)
foxiu
Pogwizdów
Ahoj!
Czeskim pozdrowieniem witam z prawie w Czechach Pogwizdowa. Niegdyś naprawiałem rowery w Jaworznie, potem zacząłem stukać w klawiaturę. Za tę zdradę wyrzuciłem się do Chorzowa. Z Hanysami wytrzymałech rok, padoć nie zaczołech, ino dalej mówię. Obecnie podglądam Czechów z drugiego brzegu Olzy - a gdzie mnie dalej poniesie - Knedliki, diabeł i ja sam nie wiemy.
Jeżdżę od dawna, bloga prowadzę od trochę mniej dawna, na bikestats jestem od nie tak dawna (luty 2010). Administrowałem sobie też chyba już największym w PL endurowym forum - emtb.pl, następnie endurotrophy.pl (które również współorganizowałem przez jakieś dwa lata.) Teraz wracam do tego co najlepsze, czyli jazdy na rowerze. Bez spiny.
Pisuję, fotografuję i wrzucam tu (i nie tylko, moje teksty pojawiły się nawet w wersji drukowanej) co ciekawsze rowerowe przeżycia, więc... enjoy!
Dystans całkowity | 4608.70 km |
Dystans w terenie
| 2274.50 km (49.35%) |
Czas w ruchu
|
6d 18h 47m |
Prędkość średnia: | 6.53 km/h |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny