Jurajska masakra

Niedziela, 1 czerwca 2008 · Komentarze(0)
Pierwsza tegoroczna wycieczka z Kasią w założeniach miała być lajtowym wypadem na Jurę Krakowsko – Częstochowską. Jak się okazało, była taka tylko w założeniach. Wszystko zaczęło się niewinnie, na stacji PKP w Rudawie, gdzie wytoczyliśmy się z pociągu na wprost zbyt dobrą pogodę. Niemalże bezchmurne niebo, do tego temperatura sporo powyżej czerwcowej średniej. Plan zakładał przejazd pod Maczugę Herkulesa i Zamek w Pieskowej Skale, niestety wyobrażenia Kaśki i moje o szczegółach tego planu odbiegały dość znacznie od siebie, a dodatkowo wszystko potoczyło się jeszcze innym torem. Pierwsza połowa wycieczki była mimo wszystko bardzo przyjemna, piesze szlaki na Jurze są bardzo interesujące, a dolinki którymi jechaliśmy – Będkowska i Sąspowska (w szczególności ta druga) bardzo urokliwe. Wszystko było by dobrze, gdyby wyprawa zakończyła się po dotarciu do planowego celu wycieczki. Niestety, trzeba było jechać dalej – do Krakowa, skąd pociąg miał zabrać nas do domu. Spod Krakowskiej Bramy do Krakowa wiedzie czerwony szlak pieszy, wg oznaczeń ma ciągnąć się przez 16 km – czyli niezbyt długo. Nam udało się jednak zgubić go dość szybko, i zafundowaliśmy sobie sporą dawkę jazdy Drogą Krajową nr 94 – zdecydowanie odradzam tą miejscówkę ;) Dotarcie do dworca PKP także zajęło nam sporo czasu, w szczególności że każda napotkana osoba proponowała inną drogę. W końcu na drodze, którą polecił nam taksówkarz spotkaliśmy sakwiarza z Jaworzna (sic!), który zaciągnął nas do upragnionego celu. Pozdrawiamy :) Na dworcu spędziliśmy dokładnie 4 minuty – w dodatku biegnąc na pociąg. Końcówka dała mocno popalić, i w pewien sposób stawiała całą wycieczkę w gronie tych niezbyt udanych. Mam nadzieję jednak, ze z biegiem czasu uda się zapomnieć wszystko co złe i z Jurą będą związane miłe wspomnienia… Póki co, zapraszam do galerii zdjęć, które na szczęście wyszły całkiem nieźle…


W pociągu, uradowani, jedziemy na spotkanie z nieznanym...


Kładka dla pieszych w Trzebini.


Już całkiem blisko celu. Gdybyśmy wiedzieli jak się wszystko potoczy miny pewnie byłyby nieco inne...


Tymczasem wytaczamy się z pociągu w Rudawie. Jest niesamowicie gorąco.




Kasia stwierdza że na zaschnięte usta dobry i izotonik :)


Ta górka wyglądała jak stok narciarski w skali 1:10. Jedynie nastromienie było w skali 1:1 - dobrze, że szlak nie prowadził do góry.




Jurajski krajobraz.




Aparat zawsze mocno spłaszcza... Tam w dół było baardzo w dół :)


Kolejny jurajski krajobraz.


Czy mówiłem już, że aparat spłaszcza? Ten trawers był taki, że sam schodziłem...


Są zdjęcia typu "odszukaj rowerzystę". To jest typu "odszukaj drogę" ;)


Kolejny przyjemny, choć lekko eksponowany (co prawda na drzewa i krzaki) trawersik.


Stan tego powalonego drzewa pozwala przypuszczać że wszystkie poprzednie także nie zostaną szybko uprzątnięte... a szkoda, bo w tym lasku niebieski szlak miał postać rewelacyjnego singla.


W Dolinie Będkowskiej załapujemy się na zawody. Nie startujemy oczywiście, ale korzystamy z wygodnego miejsca na popas :)


Wysoka, albo Sokolica, nie pamiętam w tej chwili. Ogólnie - jurajski krajobraz ;)


Niebieski pieszy szlak w OPN to mocny zjazd w dół brukowaną dawno temu drogą z dużą ilością skalnych schodów i tego typu atrakcji. Olbrzymia ilość pieszych i śliskie skały każą bardzo uważać... albo odpuścić.


Cokolwiek nieostre, ale dobrze oddaje ogrom skał. To nie jest flisz w górach.


Brama Krakowska. Upiększających ją "artystów" powiesiłbym nagich za jaja w Jaskini Łokietka (średnia temperatura w roku 8*C, do tego sporo nietoperzy)


Kawałek za Doliną Sąspowską. Jakieś ptaszysko wypatruje zdobyczy.


Jurajski krajobraz...


Wreszcie jest - Maczuga Herkulesa. Ostatnio widziałem ją w podstawówce, jakieś 14 - 15 lat temu...


Zamek w Pieskowej Skale...


I ostatni jurajski krajobraz na fotce, dalej było już tylko darcie do Krakowa i przebijanie się przez to okropne miasto aby w ostatniej chwili wskoczyć do pociągu. Nigdy więcej takiego finiszu.

Trasa: Rudawa – szlak niebieski przez Dolinę Będkowską – Brama Krakowska – szlak żółty przez Dolinę Sąspowską – Sąspów – Pieskowa Skała – Ojców – szlak czerwony przez Doline Prądnika – Wielka Wieś – DK nr 94 do Krakowa – Kraków (~66 km)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ruchy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]