Lokalne szutry
Zawody organizowane przez
Horizon Five to pewna nowość w naszym kraju. 8 lub 24 godziny ścigania się na okrągło po sporej i do tego trudnej pętli. Nie inaczej było w Brennej – pętla 8.2 km, ponad 500 metrów w pionie… dość powiedzieć, że okrzyknięty najtrudniejszym, wyścig MTB Trophy (razem 265 km, 9000 metrów deniwelacji), po uśrednieniu, na 8.2 km wymagał by pokonania raptem 280 metrów… Ale dość liczb i opowiadania o trudności wyścigów – w końcu w żadnym z nich nie startowałem. Jednak w niedzielę przyjechałem do Brennej, aby przyłączyć się do organizowanej dla niedobitków wyścigu wycieczki. Nie miałem pojęcia jak taka wycieczka może wyglądać, w głowie kołatał się tylko mętny obraz objazdu lokalnych szutrów z grupką wymęczonych wyścigiem krosiarzy ;) Naskrobałem więc maila do Harrego (jeden z organizatorów). Na odpowiedź nie musiałem długo czekać: “Darku, czy my wyglądamy na ludzi którzy jeżdżą po szutrach? :P” – to zdanie w pełni przekonało mnie aby porzucić wszystkie plany “B” i wbijać do Brennej. Aby nie było zbyt prosto, wycieczkę zaczęliśmy w Skoczowie, i od razu pojechaliśmy szlakami w stronę Błatniej, by tuż przed nią odbić na Brenną. Odcinek miał może 20 km, a jednak udało mi się złapać tam dwie gumy (później złapałem jeszcze trzecią). W ogóle na trasie pełno było węży, pokąsały łącznie około 10 dętek. Trasa jaką pokonywaliśmy od Brennej to, poza pierwszym odcinkiem zielonego, w ogóle nieznanego mi szlaku, taki mój beskidzki klasyk, z tym że przejechany w odwrotnym kierunku. Trasa pokonywana w tą stronę była bardzo wymagająca, ale… wisienką (wielkości arbuza) na tym torcie był zjazd czerwonym szlakiem ze Skrzycznego. Poezja! Wąski, techniczny, a przy tym nawet w kamienistych odcinkach w niczym nie przypominał beskidzkich rzeźni typu niebieski szlak z Klimczoka do Szczyrku. Bez cienia wątpliwości zjazd roku. Niestety na samym jego początku pecha miał Harry, który upadł tak nieszczęśliwie, że uszkodził jakąś kość w stopie… wracaj do zdrowia! Szlak kończył się w Buczkowicach, skąd już asfaltem doturlaliśmy się do Bielska na pociąg... Zapraszam do krótkawej galerii.
Początek jakże klasyczny. Jednak dzięki niemu poznałem świetny odcinek na zjazd...
Niewyraźne ale szczere - pozdrowienia dla małopolskiej frakcji EMTB :)
Odcinek między Grabową i Salmopolem, zawsze przyjemne...
...krótkie...
...i mokre 1.3 km.
Malauch na Malinowskiej Skale. Jedna z nielicznych fot na której widać stromiznę. Oba koła dotykają podłoża...
To już zjazd ze Skrzycznego, odcinek na którym było na tyle szeroko by rozłożyć się do robienia fot :) Kuba zalicza niezbyt czysto zjazd.
Kolega z drugiej strony czyściej, choć za chwilę ląduje na drzewie :) I to już niestety koniec galeryjki...
Trasa: Skoczów – Górki Wielkie – Zebrzydka (577) – Mały Cisowy (829) – Szarówka – Brenna – Horzelica (797) – Grabowa (907) – Przełęcz Salmopolska – Malinów (1117) – Malinowska Skała (1152) – Skrzyczne (1257) – Lanckorona (831) – Buczkowice – Bielsko Biała
Komentarze (6)
widze, ze sporo osob chwali czerwony. trzeba bedzie sie pofatygowac ;)
sebas 01:41 piątek, 5 marca 2010
Zarówno wyścig jak i wycieczka była super. Co prawda ten zjazd z Skrzycznego zaliczyłem z kilkudniowym opóźnieniem i rzeczywiście robi pozytywne wrażenie ;)
Malauch 01:41 piątek, 5 marca 2010
To fakt, pewnie ‘troszke’ wiecej czasu mam teraz na kompa ;)
Nam wlasnie chodzi o tą atmosfere! Jak wiesz wywodzimy sie z maruderow (w zasadzie to ich zakladalismy) wiec taki klimat jest naturalnie wpisany w nasze zawody, co nie wyklucza mozliwosci ostej rywalizacji na trasie! :)
A organizacja, staramy sie, zeby wszystko bylo na tio top.
Trzecim waznym elementem jest trasa i tutaj nie ma opcji, zeby nasza trasa byla nudna :)
harry 01:40 piątek, 5 marca 2010
heh, harry, zauważyłem że od tej pamiętnej wycieczki znacząco zwiększyłeś aktywność w sieci ;) czasu masz nadmiar? ;)
z tego co gadałem z ludźmi i na wycieczce i np. znajomą ekipą BT to główną różnicą między waszymi zawodami a innymi jest atmosfera (ściganie na maratonach kontra piknik na 8h i 24h ;) ). Chłopcy z Trzebini co w sumie jeżdżą po zawodach i xc i xcm bardzo chwalili też organizację. zresztą: http://bikertrzebinia.pl/content/view/286/71/
foxiu 01:40 piątek, 5 marca 2010
Fajna relacja :) Szkoda, ze dla mnie nie do końca była wycieczka udana, ale cóż, mówi się trudno…
Co do zawodów, to faktycznie trudno je porównać do trophy, niemniej jednak zawodnik, który wygrał w Białce 24h pokonał dystans 170km i ok.7200 przewyższeń!!
Nie oznacza to bynajmniej, że są to zawody dla ‘cyborgów’, wręcz przeciwnie, wszystko się zmienia gdy tworzy się TEAM, wtedy nawet 24h nie są straszne :)
harry 01:39 piątek, 5 marca 2010
Zabawa była przednia :D
POZDRO i do zobaczyska
Hydraulik 01:38 piątek, 5 marca 2010
foxiu
Pogwizdów
Ahoj!
Czeskim pozdrowieniem witam z prawie w Czechach Pogwizdowa. Niegdyś naprawiałem rowery w Jaworznie, potem zacząłem stukać w klawiaturę. Za tę zdradę wyrzuciłem się do Chorzowa. Z Hanysami wytrzymałech rok, padoć nie zaczołech, ino dalej mówię. Obecnie podglądam Czechów z drugiego brzegu Olzy - a gdzie mnie dalej poniesie - Knedliki, diabeł i ja sam nie wiemy.
Jeżdżę od dawna, bloga prowadzę od trochę mniej dawna, na bikestats jestem od nie tak dawna (luty 2010). Administrowałem sobie też chyba już największym w PL endurowym forum - emtb.pl, następnie endurotrophy.pl (które również współorganizowałem przez jakieś dwa lata.) Teraz wracam do tego co najlepsze, czyli jazdy na rowerze. Bez spiny.
Pisuję, fotografuję i wrzucam tu (i nie tylko, moje teksty pojawiły się nawet w wersji drukowanej) co ciekawsze rowerowe przeżycia, więc... enjoy!
Dystans całkowity | 4608.70 km |
Dystans w terenie
| 2274.50 km (49.35%) |
Czas w ruchu
|
6d 18h 47m |
Prędkość średnia: | 6.53 km/h |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny