Ostatnie tchnienie lata?

Niedziela, 12 października 2008 · Komentarze(5)
Równiutko rok temu, dokładnie 14 października 2007 byłem na samotnej wycieczce w Beskidzie Śląskim, która nie skończyła się zbyt dobrze. Opisałem to wszystko w odpowiedniej relacji. W tym roku ciągnęło mnie bardzo, aby znów pojechać w tamte rejony i pokonać tę trasę jeszcze raz, tym razem bez żadnych problemów. Wyszło nieco inaczej, ale zdecydowanie na plus. Przede wszystkim nie jechałem sam, towarzyszył mi Kartonier z forum emtb dzięki któremu miałem okazję poznać świetny kawałek zjazdu – po prostu coś epickiego. Technicznie raczej prosty, ale po prostu piękny. Małe uskoki, miejscami mocne zakręty, niekiedy dość stromo, czasem całkiem płasko – nie sposób się nudzić. Do tego przepiękna aura – pełne słońce, letnie temperatury i pełna paleta jesiennych kolorów. Jakby tego było mało – na całym odcinku ani żywej duszy. To wszystko tuż obok uginającego się niemalże pod ciężarem turystów Klimczoka. Na mapie możecie tego szlaku nie znaleźć, ale zjeżdżając z Klimczoka w stronę Błatniej wypatrujcie pomarańczowej strzałki szlaku narciarskiego, skierowanej w lewo. Cała trasa, mimo że dość krótka, dała mi solidnie w kość. Przez ostatni miesiąc nie wsiadałem na rower, ba, nie robiłem dokładnie nic i wyszło to wszystko jak na dłoni… Przez zimę będę musiał trochę popracować, nie chcę stracić połowy przyszłego sezonu na odbudowywanie formy... Tymczasem zapraszam do galerii.


Ta magiczna chwila o poranku, kiedy niebo gwałtownie zmienia swój kolor. Za kilka chwil po różu nie zostanie nawet wspomnienie.


W lesie natomiast nie brakuje wszelkich odcieni żółtego. Pod kołami stoki pierwszej dziś góry - Szyndzielni.


Panoramka z Klimczoka. Na horyzoncie majaczy...


...latający szczyt ;)


Joga najlepiej relaksuje po podjazdach. Szczególnie w połączeniu z kanapką z serem ;)


Jesień...


Jazda po miękkim dywanie z liści to coś wspaniałego. Liście pięknie szeleszczą i świetnie skrywają wszelkie niebezpieczeństwa :)


Kartonier przecenił nieco możliwości pożyczonego semi-slicka. Wąż happens.


Korzystając z chwili przerwy znęcam się nad pięknymi widokami. Tutaj Skrzyczne.


Jak to dobrze, że Kartonier nie złapał gumy w gęstym lesie ;)




Hala Jaworowa - niestety można tu dojechać autem...


...i zamiast próbować objąć całość hali muszę zadowolić się marnym fragmentem (by żadne auto nie wlazło w kadr).


Kolory uderzają różnorodnością.


Ostatni rzut oka i szybki zjazd do Wisły...

Trasa: Bielsko-Biała – Szyndzielnia (1028) – Klimczok (1117) – Przełęcz Karkoszczonka – Hyrca (929) – Kotarz (985) – Hala Jaworowa – Przełęcz Salmopolska – Trzy Kopce Wiślańskie (810) – Wisła

Galeria Kartoniera: http://kartonier.lap.pl/gallery/album/5256515369418292865

Komentarze (5)

super! od przeł. Karkoszczanki to moja modyfikacja na ten sezon (z uwzględnieniem Skrzycznego po dojechaniu na Salmopol).

k4r3l 06:18 piątek, 5 marca 2010

co to koniec sezonu Foxiu? ;)

sebas 01:42 piątek, 5 marca 2010

Widzę, że wtedy wszyscy korzystali w pięknej pogody :) Ja na Jurze, Ty w Beskidach ;) Do tego ta cudna jesień i można jeździć cały czas :)

Pozdro ;)

van 01:42 piątek, 5 marca 2010

Piękna pogoda ! Nam też dzień później wyszła wycieczka przy ładnej pogodzie ;)

rozwell 01:42 piątek, 5 marca 2010

Piękne widoczki :) Jak ja bardzo tęsknię za Beskidami i tym wszystkim co kiedyś było z nimi związane :(

gosia 01:42 piątek, 5 marca 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa inien

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]