Ostatnie tchnienie lata?
Równiutko rok temu, dokładnie 14 października 2007 byłem na samotnej wycieczce w Beskidzie Śląskim, która nie skończyła się zbyt dobrze. Opisałem to wszystko w
odpowiedniej relacji. W tym roku ciągnęło mnie bardzo, aby znów pojechać w tamte rejony i pokonać tę trasę jeszcze raz, tym razem bez żadnych problemów. Wyszło nieco inaczej, ale zdecydowanie na plus. Przede wszystkim nie jechałem sam, towarzyszył mi Kartonier z
forum emtb dzięki któremu miałem okazję poznać świetny kawałek zjazdu – po prostu coś epickiego. Technicznie raczej prosty, ale po prostu piękny. Małe uskoki, miejscami mocne zakręty, niekiedy dość stromo, czasem całkiem płasko – nie sposób się nudzić. Do tego przepiękna aura – pełne słońce, letnie temperatury i pełna paleta jesiennych kolorów. Jakby tego było mało – na całym odcinku ani żywej duszy. To wszystko tuż obok uginającego się niemalże pod ciężarem turystów Klimczoka. Na mapie możecie tego szlaku nie znaleźć, ale zjeżdżając z Klimczoka w stronę Błatniej wypatrujcie pomarańczowej strzałki szlaku narciarskiego, skierowanej w lewo. Cała trasa, mimo że dość krótka, dała mi solidnie w kość. Przez ostatni miesiąc nie wsiadałem na rower, ba, nie robiłem dokładnie nic i wyszło to wszystko jak na dłoni… Przez zimę będę musiał trochę popracować, nie chcę stracić połowy przyszłego sezonu na odbudowywanie formy... Tymczasem zapraszam do galerii.
Ta magiczna chwila o poranku, kiedy niebo gwałtownie zmienia swój kolor. Za kilka chwil po różu nie zostanie nawet wspomnienie.
W lesie natomiast nie brakuje wszelkich odcieni żółtego. Pod kołami stoki pierwszej dziś góry - Szyndzielni.
Panoramka z Klimczoka. Na horyzoncie majaczy...
...latający szczyt ;)
Joga najlepiej relaksuje po podjazdach. Szczególnie w połączeniu z kanapką z serem ;)
Jesień...
Jazda po miękkim dywanie z liści to coś wspaniałego. Liście pięknie szeleszczą i świetnie skrywają wszelkie niebezpieczeństwa :)
Kartonier przecenił nieco możliwości pożyczonego semi-slicka. Wąż happens.
Korzystając z chwili przerwy znęcam się nad pięknymi widokami. Tutaj Skrzyczne.
Jak to dobrze, że Kartonier nie złapał gumy w gęstym lesie ;)
Hala Jaworowa - niestety można tu dojechać autem...
...i zamiast próbować objąć całość hali muszę zadowolić się marnym fragmentem (by żadne auto nie wlazło w kadr).
Kolory uderzają różnorodnością.
Ostatni rzut oka i szybki zjazd do Wisły...
Trasa: Bielsko-Biała – Szyndzielnia (1028) – Klimczok (1117) – Przełęcz Karkoszczonka – Hyrca (929) – Kotarz (985) – Hala Jaworowa – Przełęcz Salmopolska – Trzy Kopce Wiślańskie (810) – Wisła
Galeria Kartoniera:
http://kartonier.lap.pl/gallery/album/5256515369418292865
foxiu
Pogwizdów
Ahoj!
Czeskim pozdrowieniem witam z prawie w Czechach Pogwizdowa. Niegdyś naprawiałem rowery w Jaworznie, potem zacząłem stukać w klawiaturę. Za tę zdradę wyrzuciłem się do Chorzowa. Z Hanysami wytrzymałech rok, padoć nie zaczołech, ino dalej mówię. Obecnie podglądam Czechów z drugiego brzegu Olzy - a gdzie mnie dalej poniesie - Knedliki, diabeł i ja sam nie wiemy.
Jeżdżę od dawna, bloga prowadzę od trochę mniej dawna, na bikestats jestem od nie tak dawna (luty 2010). Administrowałem sobie też chyba już największym w PL endurowym forum - emtb.pl, następnie endurotrophy.pl (które również współorganizowałem przez jakieś dwa lata.) Teraz wracam do tego co najlepsze, czyli jazdy na rowerze. Bez spiny.
Pisuję, fotografuję i wrzucam tu (i nie tylko, moje teksty pojawiły się nawet w wersji drukowanej) co ciekawsze rowerowe przeżycia, więc... enjoy!
Dystans całkowity | 4608.70 km |
Dystans w terenie
| 2274.50 km (49.35%) |
Czas w ruchu
|
6d 18h 47m |
Prędkość średnia: | 6.53 km/h |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny