Skoczów na okrętkę.
Zapraszam na 14 zdjęć.
Wczoraj miały być góry, ale w końcu nic z tego nie wyszło. Miałem jeździć gdzieś z Kasią, ale też nic z tego nie wyszło. Temperatura nie nastrajała pozytywnie. Dziś budziki na 8.00 i o 9.30 (szybko, nie? ;) pchamy się już Przepilińskiego do góry.
Cel - Skoczów, cały czas żółtym szlakiem rowerowym. Po drodze widoki na mniej atrakcyjną pionowo część kraju.
Pogoda niezła, choć momentami słońce nieźle przypieka. Niebo zasnute jakimś byle czym, światło paskudne. Dopiero teraz, gdy piszę tą relację, pogoda zrobiła się fotograficzna. Pewnie jak jutro będę siedział w pracy będzie bosko...
Na polach pojawiają się takie obrazki. Też mieliście w dzieciństwie skojarzenia z papierem toaletowym? :)
Widoki. Jedziemy na północ, więc póki co trzeba się za nimi odwracać za siebie.
Dojeżdżamy na stawy, ostatnio cyknąłem tu kilka fajnych zdjęć.
Tym razem przejeżdżamy bez zbędnych postojów. Mimo środka dnia nad wodą tną komary...
No dobra, jak już zlałem z rowery by cyknąć foty Kasi to i widok sobie cyknąłem ;)
Już prawie prawie Skoczów. Wystarczy podjechać górkę...
...i zaczynają się urywające łeb (u samej... ;) widoki, na pasmo Błatniej, Skrzyczne i okolice. Z Cieszyna tego nie widać.
Mają tu ludzie widoki, nie ma co...
W Skoczowie małe jedzonko i ruszamy dalej. W końcu jesteśmy dopiero w połowie drogi.
Podkręcamy tempo, pędzimy w stronę Goleszowa.
Z Goleszowa przez Puńców do Cieszyna. I to już wszystko...
Trasa: Cieszyn - Zamarski - Dębowiec - Skoczów - Kozakowice - Goleszów - Puńców - Cieszyn (~50 km)