Wreszcie stanąłem na... kołach

Poniedziałek, 7 marca 2011 · Komentarze(4)
W końcu, po długim oczekiwaniu, zima zaczęła jakby odpuszczać. W końcu, po długim oczekiwaniu rower doczekał się kół. Piasty poniewierały się w domu od grudnia, obręcze przyszły jakoś pod koniec lutego, kółka udało się finalnie złożyć 5 marca. Nadszedł więc czas przeturlać fele po okolicach, bozia i zdrowy rozsądek podpowiadały asfalt, ale kto by ich słuchał. Szczególnie że trzeba było cyknąć fotę nowego roweru na BS, więc jak to tak, na asfalcie miała by być? Padło na okolicę motokrosu jak zwykle, formy niestety tam nie znalazłem. Trza się ostro zabrać za siebie teraz.

Fotki trzy:







Pozdrawiam i do następnego :)

Life Cycles

Poniedziałek, 13 grudnia 2010 · Komentarze(13)
Kategoria Blog
Obejrzałem. Wg opinii miał być porażający, dynamiczny, mistrzowsko zmontowany i z doskonałą muzyką. Wszystko inne znów miało zostać w tyle. I wiecie co? On taki jest. I wszystko zostało w tyle.

Zimowo

Niedziela, 5 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Zima w pełni. Pół metra śniegu, temperatury sporo poniżej zera i dzień krótki niczym pojedynczy listek papieru toaletowego. Ale jeździć mimo to się chce. Praca nie umożliwia mi jazdy w dni powszednie - jak wychodzę już ciemno, a mocnych lamp brak. Rano wstawać się nie chce... pozostaje więc ukraść trochę czasu w weekend. Dziś udało się wyskoczyć na 2.5 godziny :) Fotorelacja niżej:


Ponieważ w Cieszynie zaczęły zamarzać wodospady, uznałem że już najwyższy czas...


...na wyciągnięcie zimowego Pomykacza. Inna sprawa, że Heniek nie ma chwilowo kół, ale przecież nie sądzicie chyba że to było przyczyną jazdy na drugim rowerze :D


Uderzam standardowo, w miejsce z którego zazwyczaj są niezłe widoki. Przed wyjechaniem z domu jest super pogoda, błękitne niebo i słońce, jednak zanim się zebrałem niebo zaciągnęło się chmurami...


Widoki na najbliższe góry były jednak całkiem niezłe. Niestety towarzyszyła im przyczyna szybkiej zmiany pogody - strasznie silny południowy wiatr. W miejscach takich jak to, czyli położonych dość wysoko i odsłoniętych, wiatr był szczególnie dokuczliwy.


Cykam jeszcze parę fotek i spływam.


Zjazd po ośnieżonej drodze super, nie ma dziur :) Rower wpada tylko w lekkie wibracje, gdy jedzie się po śladach samochodów. Przypominam, że nie mam w Pomykaczu żadnej amortyzacji :)


Jadę dalej, na krótki kawałek pozbawiony asfaltu - z nadzieją, że będzie tam trochę puchu. Trochę jest, ale taka ilość, że na zjeździe się go nie zauważa, a podjazd skutecznie utrudnia.


Dodatkowo wicher zwiewa z pól suche, lodowate kryształki i bombarduje mnie nimi niemiłosiernie. Masakra. Kilkusetmetrowy odcinek zajmuje mi chyba 20 minut.


Przy najbliższych zabudowaniach skręcam w stronę głównej drogi i poprzez doskonale znane mi okolice kieruję się w stronę domu. Po drodze fotka w standardowym miejscu i pełen gaz do ciepłej herbatki :)

Pozdrawiam i do następnego :)

Heniek

Niedziela, 28 listopada 2010 · Komentarze(12)
Proszę państwa, oto Heniek :) Wczoraj przełożyłem wszystkie szpeje ze starej ramy, dziś pierwsza krótka jazda. Warun kiepski, mimo idealnej pogody - rozmoknięty śnieg, a pod nim błoto. Po godzinie jazdy ciężko określić jak się toto zachowuje w terenie - póki co jest bardzo dobrze. Mitycznych wad jednozawiasu jakoś nie zauważyłem. Zobaczymy co będzie dalej...


Heniek. W tej konfiguracji już niedługo, szykują się zmiany :)


Jazda przyjemna, choć głębiej w lesie sakramenckie błoto.


Widoki dziś takie sobie. A obróbka fot zimowych pokazała wszystkie niedoskonałości warsztatu...

Pozdrawiam i do następnego :)

Sztyca Roox S4 na sprzedaż!

Środa, 24 listopada 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Giełda, Sprzęt
Już mi taki lewar potrzebny nie będzie - a ciąć szkoda, może komuś się nada:

Roox S4
30.9
420mm długości
czarna

fotki: http://picasaweb.google.com/ddziadek/SztycaNaSprzedaz

Stan jak widać niezły, zero uszkodzeń, trochę przetarta anoda, ale nie jakieś ubytki tylko po prostu rysy od normalnego użytkowania. Jak się wsadzi 10 cm w ramę to jest dobrze - większość rys jest na dole.

Cena, myślę że okazyjna - 120 zł (w tym już wysyłka).

Początek pewnego etapu

Wtorek, 23 listopada 2010 · Komentarze(10)
Kategoria Giełda, Sprzęt
Na razie wszystko w proszku, więc dwie fotki tylko :)





Rama Reigna i kilka innych klamotów jest do wzięcia - zainteresowani pisać na ddziadek@gmail.com - jakoś się dogadamy :)

Niebawem wrzucę pełną listę szpejów których mogę się pozbyć :)

Wielka Porażka

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(7)
Kategoria Fotografia, Z buta
Miało być Wielka Racza, ale rozmowy tak nas pochłonęły, że szlak bardzo szybko poszedł w swoją stronę, a my w swoją... Gdy już się połapaliśmy, że coś jest nie tak i udało nam się wrócić na właściwą ścieżkę, było niemalże południe, a do Raczy 4h drogi... Powrót do auta w egipskich ciemnościach nikomu nie pasował, więc pojechaliśmy posiedzieć w knajpie ;)

Garść widoków na osłodę:


Zaczynamy. Pogoda rewelacyjna, temperatury kwietniowe. Tylko mgły trochę, więc widoki jedynie jako-takie...


Dopiero drugie zdjęcie - a my już jakiś czas idziemy bez szlaku...


Zamiast skręcić za szerszą drogą zaczęliśmy wspinać się na Skalankę. Potem już poleciało szybko :)


Gawędząc, przeszliśmy około 1.5h "na czuja". Jeszcze naiwnie stwierdziliśmy, że droga którą idziemy musi być szlakiem skoro są przy niej co jakiś czas ławki dla odpoczynków... Tylko oznaczeń jakoś nie było.


Po lewej niedoszły cel naszej wyprawy. Na końcu zaczęliśmy żartować czy ta góra naprawdę istnieje - czy komukolwiek udało się ją zdobyć. Nam nigdy - a podchodziliśmy już z dwóch stron :)


Gdy w końcu weszliśmy w środek lasu Nemo trochę dla jaj (a może w akcie desperacji?) krzyknął - "Baco!". Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu zupełnie niedaleko ktoś odpowiedział - "Co?". Znaleziony na łące z baranami Baca poinformował nas, że Racza to w zupełnie drugą stronę niż idziemy ;)


W końcu docieramy do granicy PL-SK, analizujemy zegarek i wycofujemy się z nieprzyjaznego terenu. Jednak, jeśli wybierać się w góry - to tylko na rowerze...

Pozdrawiam :)

Chromag Lynx - kótki test

Piątek, 5 listopada 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Sprzęt

Jakiś czas temu przetestowałem, a niedawno opisałem - siodełko Chromag Lynx, z którego powinni być zadowoleni maratończycy i wszyscy fani długiej jazdy... W skrócie: świetny kształt (choć dla mnie osobiście za wąskie), miękki i szeroki nos pomagający w długich podjazdach, skórzane pokrycie, tytanowe pręty. Niecałe 250g za 250 zł - więc masa i cena jak na krosiarskie standardy do przyjęcia. No i przy tym to naturalna skóra!

A test zaczyna się tak:

Nad kupnem siodła ze skórzanym pokryciem zastanawiałem się od dłuższego czasu. Opinie znajomych, jak i te znalezione w sieci były bardzo pozytywne, jak jednak wiadomo, siodełko to bardzo indywidualna sprawa – a koszt ewentualnej pomyłki kazał zachować sporą dozę ostrożności. Trochę przez przypadek okazało się, że podczas Enduro Trophy w Brennej będę miał okazję przetestować siodełko Chromaga. Prawdę powiedziawszy, nie brałem tej marki pod uwagę (nawet nie wiedziałem że robi siodła…), ale czemu by nie skorzystać z okazji? Po cichu liczyłem, że otrzymam do testów przeznaczony do enduro model Trailmaster, do ręki dostałem jednak Lynxa. - przeczytaj cały test na EMTB.pl

Bądź odkrywcą, a nie naśladowcą

Czwartek, 4 listopada 2010 · Komentarze(4)
Kategoria Blog, Wydarzenia

Jędrek i Janek. Cegła i Jan. Pierwszy tryskający optymizmem, szalonymi pomysłami, ujmująco bezpośredni. Drugiego prawie nie znałem, ale wydawał mi się spokojny, nieco usunięty w cień, choć też zawsze w dobrym humorze.

Zginęli podczas zdobywania szczytu Grossglockner, ciała odnaleziono 3 listopada 2010. Pewnie słyszeliście w wiadomościach.

Cegła zostawił po sobie opis na gadu-gadu: "Gdy budzi cię rano słońce na szczycie Alp... Gdy dojeżdżasz do mety i słyszysz KONIEC..." Jakaż, kurwa, ironia... Czemu on zawsze do tej mety tak szybko docierał?

Nie wierzę w drugie strony, lepsze światy, reinkarnację i inne tego typu rzeczy. Wiem natomiast, że oni będą żyć, gdzieś w nas, dopóki będziemy o nich pamiętać. Ten wpis niech będzie kolejnym wspomnieniem. Niech pożyją trochę dłużej.

Koniec pewnego etapu...

Niedziela, 31 października 2010 · Komentarze(3)
Dziś mała wycieczka z Ukochaną. Tor jej się nie spodobał, więc padło na małe kółeczko w okolicy Cieszyna, uzbierało się łącznie około 20 kilometrów. Koniec października zafundował naprawdę piękną pogodę, żal było nie skorzystać.

Zapraszam do galerii:


Pierwsza przerwa po pierwszym solidnym podjeździe. Kasia coś marudziła że nie da rady, koniec końców wjechała pierwsza ;)


Kiedyś już tu siedziałem, w nieco innych warunkach krajobrazowo - rolniczych. To miejsce to świetny punkt widokowy.


Dobra pogoda i dobre miejsce zawsze sprawiają, że widoki urywają głowę. Tym razem do widoków swoje trzy grosze dorzucił wiatr :)


Pokonuję ze swoją towarzyszką doli zwanej jazdą na rowerze i niedoli zwanej życiem, króciutki fragment terenowy.


Kiedy ostatnio robiłem tu zdjęcie było chorobliwie zielono, teraz pozostaje cieszyć się, że mam to na fotografii... przez najbliższe kilka miesięcy zdjęcie będzie musiało wystarczyć.


Trudno jednak odmówić jesieni uroku.


Stąd już dosłownie parę minut drogi do Cieszyna, jednak zatrzymujemy się tutaj aby...


...sfotografować drzewo :)


No dobra, tak naprawdę nie chodziło o drzewo tylko o ten widok. Fotografuję go ilekroć tędy przejeżdżam. Uzbiera się ze 20 fotografii to będzie można zobaczyć jak zmienia się to miejsce :)


A tytuł wpisu? Zagadka ;)