Pierwsza większa wycieczka tego sezonu – dwa dni w górach, nocowanie w schronisku, trasa obejmująca dwa pasma Beskidów – Mały i Śląski. To było coś. Pogoda dopisywała przez 75% czasu, pozostała część ciężka, ale też mająca swój urok. Zaczęliśmy w Suchej Beskidzkiej, na początek pokonać trzeba było Pasmo Żurawnicy, które początkowo swoim charakterem przypomina mocno Beskid Makowski. Na szczęście szybo zaczyna się ciekawsza jazda – singiel w rejonach skałek to coś pięknego, dalszy zjazd również. Przejeżdżamy przez Krzeszów, i kierując się ciągle czerwonymi oznaczeniami zdobywamy Leskowiec. W schronisku uzupełnienie sił witalnych, i dalej już praktycznie bez postojów pędzimy na Przełęcz Kocierską, gdzie czeka na nas gorący obiadek. W knajpie meldujemy się tuż przed uderzeniem deszczu. Gdy przestaje padać ruszamy dalej, początkowo czerwonym, dalej niebieskim i na końcu żółtym szlakiem. Niestety po pół godzinie spokoju znów zaczyna lać – i jest tak już prawie do końca dnia. W szczególności zapamiętać dał się przjazd przez szczyt Jaworzyny – w chmurze. Widoczność 5 metrów, wilgotność 100%, i zupełna cisza – nie licząc odgłosu padającego deszczu. Uderzało w psychikę… Do schroniska na Magurce Wilkowickiej docieramy w zupełnych ciemnościach, kilka minut przed godziną 22. Drugi dzień rozpoczął się szybkim zjazdem do Bielska Białej, gdzie obecna ekipa ewakuowała się na pociąg, ja natomiast ruszyłem na Szyndzielnię, na spotkanie z kolejnymi kumplami. Trasa drugiego dnia to klasyk Beskidu Śląskiego, z Szyndzielni błyskawicznie przenosimy się na Klimczok, dalej masakryczny początkowo zjazd niebieskim szlakiem do Szczyrku, gdzie urządzamy sobie dłuższy popas, przed zdobywaniem jedyną słuszną drogą najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego. Mówię oczywiście o Skrzycznem i wyciągu ;) Ze Skrzycznego kierujemy się na Magurkę Wiślańską, pokonując po drodze Malinowską Skałę i Zielony Kopiec. Z Magurki świetnie widać ogrom spustoszeń wśród beskidzkich lasów – to co robią leśnicy (może lepiej – drwale) przechodzi ludzkie pojęcie. Koniec końców docieramy na Magurkę Radziechowską, skąd czerwonym szlakiem, a potem mocno opadającą stokówką z olbrzymimi ilościami błota docieramy do małej wioski w pobliżu Węgierskiej Górki. Korzystając z 10 minutowego skrótu podpowiedzianego przez lokalesa jedziemy do Węgierskiej, skąd pociągiem wracamy do Katowic...
Zapraszam do sporej (35 zdjęć) galerii:
Początek pierwszego dni to przebijanie się przez Pasmo Żurawnicy - ciągnące się w nieskończoność szutry w stylu Beskidu Makowskiego.
Na szczęście przy samych skałkach zaczyna się świetny singiel, trochę w górę, trochę w dół...
...zakończony świetnym zjazdem. No, może oprócz sporego uskoku, zdecydowanie nie na moje umiejętności.
W dalszej kolejności czeka około 6 km podjazdu na Leskowiec - w 95% przejezdny, co jest jego wielką zaletą. To już ostatnia fotka z pierwszego dnia. Czas i warunki pogodowe skutecznie zniechęcały do wyciągania aparatu.
Drugi dzień rozpoczynamy szybkim zjazdem z Magurki Wilkowickiej do BB.
Widok z Łysej przełęczy, godzina 10 rano. Ostatnio fotografowałem tę górę w promieniach zachodzącego Słońca...
Zjazd jest szybki i mało wymagający.
Prowadzenie jedną ręką w zupełności wystarcza ;)
Koledzy odpuszczają jazdę, ja pcham się dalej na Szyndzielnię, gdzie czeka na mnie kolejna ekipa. Po drodze panoramka na Bielsko.
To już Szczyrk ze zjazdu niebieskim szlakiem z Klimczoka - typowa beskidzka rzeź, nie polecam.
Ze Szczyrku dostajemy się na Skrzyczne jedyną słuszną drogą - wyciągiem.
Widok ze Skrzycznego, taki sam jak zwykle.
Droga przed Małym Skrzycznem, małe pobojowisko. Dalej będzie gorzej, ale nie uprzedzajmy faktów...
Enduro w wersji bardziej hałaśliwej.
Wronek.
i brat Wronka - Tomek. Chłopaki nie dorośli jeszcze do jazdy w kaskach.
Widok z Zielonego Kopca.
Skrzyczne.
Babia Hora.
Mały popas i jedziemy dalej.
Prawie jak połonina... Niestety prawie czyni wielką różnicę, ale skala wycinki lasu w rejonach Magurki Wiślańskiej i Radziechowskiej przyprawia o zawrót głowy.
Za nami rozpętała się mała ulewa. Podkręcamy tempo :)
Masakry ciąg dalszy... Dość powiedzieć, że skałki przed Magurką Radziechowską, które zawsze były w głębokim lesie, teraz stoją na brzegu polany...
Deszcz dopada nas dopiero przed Węgierską Górką, ale i bez niego jesteśmy mokrzy - po kilku km zjazdu błotnistą stokówką.
Na koniec jeszcze klimatyczny zachodzik widziany już z pociągu.
I asfaltowa dojazdówka do Chorzowa. Teraz czas na zupełnie inną jazdę - szczegóły niebawem :)
Trasa: Sucha Beskidzka – Zembrzyce – Żurawnica (724) – Krzeszów – Leskowiec (922) – Łamana Skała (929) – Przełęcz Kocierska – Przełęcz Cisowa – Jaworzyna (864) – Tresna – Czernichów – Międzybrodzie Bialskie – Magurka Wilkowicka (909) – Łysa Przełęcz – Bielsko Biała – Szyndzielnia (1028) – Przełęcz Kowiorek – Szczyrk – Skrzyczne (1257) – Malinowska Skała (1152) – Zielony Kopiec (1152) – Magurka Wiślańska (1140) – Magurka Radziechowska (1108) – Glinne (1034) – Przybędza – Węgierska Górka